Szukując się na rodzicielstwo człowiek spodziewa się, że trzeba będzie pewnie pożegnać się z regularnym, niezmąconym senkiem, przyzwyczaić do większej ilości dzwięków czy bycia cały czas potrzebnym.
Mało kto przyzwyczaja się jednak bezboleśnie do myśli, że przez kolejnych kilka lat nie uświadczy już kawałka pustej, czystej podłogi w swoim mieszkaniu.
Niczym skała o którą można się oprzeć, podłoga oferuje możliwość rozprostowania styranych pleców, położenia telefonu na stercie pluszaków czy klocków i obejrzenia odcineczka czegoś dobrego na Netflixie. Dodatkowym plusem jest to, że jak uda się znieruchomieć, wtopić w tło dywanu i wstrzymać oddech może nawet nas ominąć wyrok w postaci prośby o wyjęcie prania.
Zagrożeniem Podłogowego Sanatorium jest powódź zabawek ofiarowaych dziecięciu przy każdej okazji przez bliskich i znajomych. Intencje są słuszne i szlachetne, każdy przynosi prezent z grubsza mówiąc z miłości czy sympatii. Mało kto jednak dołącza do niego przestrzeń na przechowywanie zabawek czy usługę sprzątania ich co wieczór. Przedstawiam parę wariantów jak rozmawiać z darczyńcami aby nie utonąć w morzu pluszaków, piszczałek i klocków.
1. Wariant Montessori
Każdy o tym słyszał, mało kto wie o co chodzi. Działa tu włoska, mafijna zasada – im mniej wiedzą, tym lepiej (dla Ciebie). Dostając kolejny prezent odpakuj, zachwyć się i powiedz ” wiesz, staramy się stworzyć Bąblowi przestrzeń w duchu Montessori, sama rozumiesz”. Następnym razem, żeby nie narazić się na niemontessoriański prezent gość przyniesie ciastki. A na to już zawsze znajdzie się miejsce.
2. Wariant szwedzki
Opowiadamy rodzinie, że wychowujemy Bąbla na szwedzką modłę. Nikt nie skrytykuje modelu narodu, który rozdaje Noble. Brniemy więc dalej, że dziecko od najmłodszych lat poznawać musi życie i obowiązki domowe. Rozwija poczucie czystości odkurzając z rodzicem odkurzaczem bezprzewodowym. Stawać uczy się przy oczyszczaczu powietrza. Natomiast słuch i gust muzyczny chcemy kształtować przy pomocy słuchawek wygłuszających JBL, właściwie to byłby świetny prezent na urodziny.
Najwytrwalszym podobno udaje się przekonać, że na 4 urodziny wnusiątko marzy o Thermomixie.
Gra warta świeczki.
3. Wariant pochlebny
Dzień po ofiarowaniu prezentu dzwonimy i zachwalamy, że Maluch oderwać się od niego wprost nie może. Pomyśleć co by było, gdyby ta zabawka była u Dziadków. Chyba codziennie chciałby ich odwiedzać. Potem magia dzieje się już sama, prezent wraca na podłogę ofiarodawcy, powodując już nie 1 a 3 szczere uśmiechy, każdy jeden bardziej szczery im bardziej zabawka zostaje tam skąd przyszła.
4. Wariant naukowy
Opowiadamy rodzinie, że chcielibyśmy wychować Bąbla na człowieka ogólnie wykształconego, znającego konteksty literackie i klasykę filmową. No ale jaka przyszłość go czeka skoro nawet nie mamy czasu obejrzeć nowego „Wiedźmina”? Z kim mógłby zostać w domu żebyśmy poszli na „Dziady” do teatru? Już nie wspominając o nowej książce Cabrego – dziecko pewnie nie dowie się o istnieniu Barcelony póki tam nie pojedziemy, ach ale kiedy to będzie!
I tym sposobem, mając na uwadze dbałość o wychowanie kulturalne Młodocianych rozwalamy się na pustej podłodze, odpalamy Netflixika czy HBO GO czy chwytamy lekturkę w ręce a Wnuki dostają najcenniejszy prezent na lata – czas i uwagę Dziadków czy Wujków.
PS. Dla poszukujących zabawek z „zielonego źródła” polecam sklepy typu „Komisiaczek” https://www.facebook.com/komisiaczekbis/ , portale typu Vinted czy sąsiedzkie grupy na facebooku. Za mniejsze kwoty można nabyć używane zabawki w dobrym stanie lub odzyskać część kapitału zwracając im wolność aby zachwyciły inne małe rączki.