Znasz to uczucie, kiedy kupujesz coś lub pieczołowicie przygotowujesz i po sekundzie od odtrąbienia sukcesu to się psuje, upada czy przestaje działać?
Brrr, koszmar zero wastera. Masz coś przydatnego, może drogiego i zanim z tego skorzystasz to nadaje się już tylko do wyrzucenia?
Zapraszam do głosowania w plebiscycie „Pieniądze najlepiej wyrzucone w błoto”.
1. Pierwszy kandydat to truskawkowy syropek dla dziecka. Przeciwbólowy, przeciwkaszlowy czy przeciw jakiemukolwiek żywiołowi, z którym akurat walczycie. Odkręcasz nakrętkę, dozujesz porcyjkę a w duszy zaklinasz rzeczywistość „kaszel minie, noc przespana”. Plany wieczornego odpoczynku spełzają na niczym bo Bąbel po zamoczeniu ust odmawia przyjęcia tego rarytasu wewnątrzustrojowo.
Przez 30 min próbujesz przemycić go do buziaka, żeby przez kolejne 30 min uciszać i przepraszać za sam pomysł podania czegoś tak niesmacznego.
Zero waste tip: Żeby otwarty syropek się nie zmarnował proponuję zrobić likierek. Dodać coś wyskokowego co ukoi zszargane nerwy rodzica. No to chlup!
2. Tempeh
To jedyna rzecz w życiu jaką ktoś kto mi sprzedawał nie zareklamował frazą „sam to jadam, polecam”. Po otwarciu opakowania już wiedziałam, że będzie to ciężki przeciwnik, ale tego że nawet przykryty grubą warstwą sosu czosnkowego to dalej będzie niezjadliwe, tego się nie spodziewałam.
Zero waste tip: Jedyna nadzieja we freegańskich grupach czy jadłodzielniach. Tych ludzi byle fermentowana soja nie pokona.
3. Czy jest ktoś, kto chociaż raz nie przegrał starcia z grawitacją, niosąc właśnie upieczone ciasto czy talerz fryteczek? Oczy się cieszyły, ślinka ciekła a tu zamiast uczty staramy się nie wdepnąć w rozsmarowany krem czy ketchup. Taka prawda, że po latach bardziej niż zasadę dynamiki Newtona pamiętamy zasadę 5 sekund i zamiast prawa Archimedesa jesteśmy fanami prawa, że jak nikt tego nie widział, to można podnieść i zjeść (czy to się jeszcze łapie w zasadę domniemanej niewinności?).
Zero waste tip: Jeżeli coś jest naprawdę przepyszne jak serniczek z Momma`s Little Bakery we Friends to można jeść nawet z podłogi 🙂
4. Karta na siłownię bilet miesięczny komunikacji miejskiej czy cokolwiek kupione w marcu 2020. W tamtych dniach nawet wejściówka do lasu by się zmarnowała.
5. Depilacja woskiem czy nazywając rzecz po imieniu narzędzie tortur w białych rękawiczkach. Umiejscawiasz się we wskazanym miejscu i zaczyna się zabawa. Jeżeli nawet Mel Gibson w „Czego pragną kobiety” tego nie mógł wytrzymać to jak ja to zniosę, myślisz. Po 2 minutach jesteś gotowa wyśpiewać kosmetyczce wszystkie tajemnice, ale co dziwne ona o nic nie pyta.
Tak jak jasne staje się to, czemu każą sobie wyjątkowo płacić przed zabiegiem a nie po, to za nic w świecie nie możesz sobie przypomnieć po co tu jesteś.
Zero waste tip: Na rynku są dostępne śliczne wielorazowe maszynki do golenia. Nie dziękujcie.
6. Na ostatnim miejscu w plebiscycie występuje duet: biała elegancka koszula i kawa w podróży służbowej. Ładnie ubrana, gotowa na dzień pełen sukcesów kupuję kawę żeby pobudzić ostatnie przysypiające szare komórki przed ważnym spotkaniem w pracy. W powietrzu poza zapachem świeżo mielonej kawy wisi też zapach ironii. Pieniądze koncertowo wyrzucone w błoto w tej odsłonie to koszty kawy, odplamiacza i nowej koszuli na szybko kupionej żeby uratować prezentację w pracy. Oszczędnością natomiast jest to, że na kawę na wynos nie spojrzymy już przez następne 2 tygodnie.
Jeżeli spodobał Ci się mój post udostępnij go komuś kogo też zainteresuje!
Zapraszam też na naszą stronę na facebooku i na instagrama 🙂