Przytyło mi się na gmailu. Moje maile i przechowywane w chmurze zdjęcia przekroczą zaraz 15 GB i dostałam ponure elektroniczne ultimatum. Albo pousuwam coś albo wykupię dodatkowe miejsce w chmurze.
Wolę już co miesiąc wspierać adopcję foki czy innego wombata wpłacając 10 zł na WWF niż płacić Googlowi za przywilej trzymania moich zdjęć. Niechętna acz zdeterminowana siadłam do selekcji plików, które mogę już usunąć.
W trakcie tej weryfikacji przyszła do mnie myśl, że cierpię na krasnalowe natręctwo. Za każdym razem gdy jestem we Wrocławiu, czy służbowo czy prywatnie i przechodzę przez rynek lub centrum robię zdjęcia napotkanym krasnalom. Przyznaję, że są to urocze ziomki, jeden je pieroga, drugi ma kamerę filmową a inny czyta książę. Czasem wyślę komuś taką fotkę z pozdrowieniami z Wrocka ale przeważnie, po tym jak ucieszą mordkę to fotki już niczemu nie służą. Ponura prawda jest taka, że nieoglądane krasnale zmieniają się w produkujące Co2 gnomy.
Wie to każdy, kto chociaż raz tłumaczył swojej babci gdzie jest internet skoro go nie widać. Jak Minionki dla Gru, tak przepastne serwery dla Googla nieprzerwanie pracują aby przechowywać, przetwarzać i udostępniać nam powierzone gigabajty. W zamian, żrą uczciwe, konkretne porcje energii wciąż jednak zbyt często pozyskiwanej ze źródeł nieodnawialnych.
Ciekawa jestem, czy gdyby zawiesić RODO na jeden dzień, dałoby się zmierzyć jaki procent przechowywanych w chmurze zdjęć to turystyczne krasnale, chmury, wschody i zachody słońca zapierające dech w piersiach w trakcie lotu ale których fotografia nie jest w stanie tak dobrze oddać. Ile zdjęć i plików możemy usunąć bez uszczerbku dla naszych wspomnień, odciążyć serwery i zyskać na nich miejsce dla aktualnych rzeczy?
Okazało się, że pamięć mam dobrą ale krótką, gdy po ostatnim wyjeździe telefon zapełnił się zyliardem zdjęć a wśród nich było po kilka ujęć tego samego widoku, zdjęcia pięknych kwiatów do których już nie będę wracać i innymi chwilowymi radościami. No nic, te zdjęcia będę przesiewać i usuwać już na jesieni, gdy zimno zza okna zachęci do zakopania się w kocu przed komputerem.
Spodbał Ci się ten artykuł? Udostępnij go komuś komu może się spodobać!