Wychowanie i tradycja to rzecz nie tyle co święta, co mocno zakorzeniona, taka druga natura.
Niemożliwym jest odwiedzić babcię i zjeść obiad bez dokładki. Trzeba się mocno napocić, żeby na spotkaniu świątecznym nie skosztować serniczka. I tak przyjść w gości z pustymi rękami? To nie przystoi, nie tak nas wychowano. Gdyby się dało, polska gościnność i polskie obżarstwo, jakkolwiek one wyglądają, byłyby na każdym dawnym herbie szlacheckim.
Niewiele osób wie, ale to na tych tradycjach bazuje staropolskie święto Czarniawego Dwudzionka (ang. Black Weekend). Sklepy dokładają obniżkę za obniżką niczym babcia ziemniaczki na twój talerz a ty z grzeczności za zaproszenie, czujesz się zobligowany coś kupić, żeby nie wyjść, z tymi okrytymi złą sławą, pustymi rękoma.
Święto Czarniawego Dwudzionka obchodzimy co roku hucznie niczym dożynki w parafii, dzień flagi narodowej czy co najmniej tydzień grecki w Lidlu. Tradycja to tradycja.
Co jednak zrobić z tym chlubnym zwyczajem i dziedzictwem narodowym w czasach gdy wiemy, że ceny w sklepach są niższe od ich podwyższonej sztucznie kwoty? Jak spojrzeć sobie w twarz gdy z jednej strony chcemy świętować a z drugiej niczego nie potrzebujemy? Półki w domu się uginają od nieprzeczytanych książek, ciuchy w szafie gniotą się z braku miejsca, nawet kosmetyki dożywają swojej daty przydatności tylko na wpół zużyte.
Na ratunek mogą przyjść licytacje czy tak zwane bazarki! W dobrze ukrytych zakątkach internetu istnieją grupy, gdzie kupić można cuda wszelakie, nowe, stare, stare jak nowe i nowe a jakby stare. Coś na kształt internetowego pchlego targu, gdzie w trwającej 2 dni licytacji kupić możemy wszystko czego dusza zapragnie. Pod warunkiem, że wcześniej jakaś inna dusza zapragnie to darować. Smaczku dodaje fakt, że należne kwoty wpłacamy na konto zbiórki charytatywnej dla chorego dzieciaczka.
Jeżeli Media Markt obchodzi Black Week a innym sklepom marzy się Black Month to na licytacjach w zawrotnych cenach kupować możemy cały rok ( tylko Czarniawy Rok już nie brzmi kusząco…).
Do moich zdobyczy należą książka „Róża Sewastopola” za 15 zł, 4 koszulki dziecięce za 20 zł, butelka dobrego wina za 40 zł, zestaw naturalnych kosmetyków za 50 zł i wiele wiele innych (między innymi i cudo ze zdjęcia).
Część rzeczy – książki, koszulki, zabawki dziecięce są używane i w dobrym stanie- zwalniają miejsce w domu swojego ofiarodawcy. Część, to nieużywane, być może kiedyś nietrafione prezenty. Szukają szansy na drugi, lepszy dom. Jeszcze inne są darami od lokalnych firm i twórców lub zdolnych rękodzielników. Ofiarowują oni własnoręcznie robione makramy, ciasta, urocze czapki i szaliki lub sesje fotograficzne i masaże.
Jest to zdecydowanie „zieleńszy” sposób obchodzenia Czarniawego Dwudzionka który jednocześnie staje się prezentem dla Kornelki, Antosi, Oliwki czy innej Kropeczki, którym każda i najmniejsza kwota pomaga zazielenić pasek swojej zbiórki. Zbiórki o najdroższy lek świata, długotrwałą rehabilitację czy pieruńsko drogi zabieg za granicą.
To co?
BLIKI w dłoń i na polowanie!
Niech żyje Czarniawy Dwudzionek!
Pomaganie jeszcze nigdy nie było zieleńsze 🙂
https://tinyurl.com/licytacjedlaKornelki
https://www.facebook.com/groups/licytacjedlaantosi
https://www.facebook.com/groups/380000670081262
https://www.facebook.com/groups/licytacjedlazosi
https://www.facebook.com/groups/283350253666787
https://www.facebook.com/groups/283755046975056
https://www.facebook.com/groups/niekupujelicytuje/
PS. Czy mówiłam że kwoty darowizn można odliczyć od podatku?